Czy zastanawialiście się kiedyś, jaka jest różnica pomiędzy turystą a podróżnikiem? Słowniki języka polskiego traktują te wyrazy jako wyrazy bliskoznaczne, wręcz synonimy. Każdy chyba jednak czuje, że nie chodzi tutaj o to samo.
Podróżnik smakuje, poznaje kulturę i ludzi, nie korzysta ze zorganizowanych form wyjazdu, jedzie „doznawać”, a nie wypoczywać. Zamiast walizki na kółkach ma plecak. Nocuje w namiocie, hostelach, schroniskach, jeździ marszrutkami, zdezelowanymi autokarami, koleją, nigdy nie słyszał o samolotach i pije mleko prosto od greckiej (a jak!) kozy.
Turysta to osoba, która uprawia turystykę, ma gdzieś kulturę i krajobrazy zwiedzanego kraju, jedzie wypocząć, a szczytem jego marzeń jest dobra opcja all inclusive w hotelu, najlepiej jak najbliżej plaży. Turysta nie kontaktuje się z mieszkańcami kraju, który odwiedza. Nie opuszcza murów hotelu, do którego zawiózł go wcześniej klimatyzowany autokar, prosto z lotniska. Jeżeli pije to tylko drinki w hotelowym barze.
Kiedyś nazywałem się podróżnikiem (tylko dlatego, że wybrałem się raz na taką małą, zupełnie niezorganizowaną wyprawę do Turcji), sądząc, że bycie turystą to coś strasznego, jakbym był jakimś gorszym gatunkiem. Założę się też, że czytając niektóre blogi czy portale podróżnicze, czytaliście teksty przez które przebijało się, lepiej lub gorzej skrywane, poczucie wyższości podróżnika.
Z biegiem czasu jednak zrozumiałem, że nie ma absolutnie niczego złego w byciu turystą. Nie ma absolutnie niczego złego w poszukiwaniu wypoczynku, korzystaniu z opcji all inclusive w resortach hotelowych, leżeniu na leżaku, opalaniu się, sączeniu drinków i generalnie słodkim nieróbstwie. Problem w tym, że nie potrafię wytrzymać tego nicnierobienia dłużej niż jakieś trzy-cztery dni. Lubię luksus i spokój jaki dają takie wakacje, ale ciągnie mnie też do zwiedzania, poznawania i odkrywania.
Założę się, że większość z Was tak ma.
Ten blog jest przede wszystkim dla osób takich jak ja, które chcą spędzić czas w fajnym hotelu, napić się drinka, poleżeć pod palmą (platanem, parasolem, w pełnym słońcu, gdziekolwiek, byle leżeć 🙂 ), jednocześnie zaś chcą cieszyć się kontaktami z lokalną społecznością, interesują ich zabytki, architektura, przyroda i zwyczaje miejscowych.
Zapraszam Cię więc na małe greckie wakacje, te duże zostawmy podróżnikom, tym przez duże „P”. Tym, którym dane jest poczuć klimat Grecji tylko przez kilka tygodni w roku, zarekomenduję najciekawsze wycieczki po Krecie i Wyspach Egejskich, udzielę praktycznych porad, opowiem o hotelach, greckich produktach, tawernach, jedzeniu i tym wszystkim co może Cię zainteresować podczas Twoich małych greckich wakacji.