Najniebezpieczniejsze greckie porty lotnicze

      Brak komentarzy do Najniebezpieczniejsze greckie porty lotnicze

Nie lubisz latania? Ja też nie. Ba, ja się po prostu, zwyczajnie, po ludzku boję.

W zeszłym roku, gdy lecieliśmy w nocy na Kos, mieliśmy lądowanie przy naprawdę mocnym wietrze. Wszystko się trzęsło, zaskakujące było dla mnie, jak mimo to miękko pilot posadził maszynę, jednak kilkunastominutowe podchodzenie do lotniska na Kos było dla mnie bardzo nieprzyjemnym przeżyciem, tym bardziej, że aby wykonać podejście samoloty lecące z zachodu i północy Europy muszą minąć płytę lotniska, wykonać nawrót nad morzem i dopiero podchodzą do lądowania.

W tym roku turbulencji nie było zbyt dużych (tylko przy przelatywaniu nad Kalymos jakiś prąd powietrza dosyć mocno zatrząsł samolotem). Było mi też trochę łatwiej, bo byłem mniej więcej przygotowany na to jak wygląda lądowanie na wyspie. Naoglądałem się też masy lądujących samolotów siedząc wieczorem przy basenie.

/ Lądowanie na Kos /

Nie zmienia to jednak faktu, że greckie lotniska, szczególnie te na wyspach, zaliczane są do jednych z najniebezpieczniejszych w Europie. Wynika to ze niewielkiej kadry obsługującej loty, złego stanu płyt lotniska, warunków naturalnych (górzyste tereny, wiatr Meltemi, który bywa naprawdę silny) i greckiego siga, siga. Kiedy używam słowa niebezpieczne to może jest to wyraz moich własnych lęków, ale faktem jest, że wielu pilotów opisuje lądowania na greckich wyspach jako coś „nadzwyczajnego”, „wymagającego” lub „krytycznego”, co powoduje, że linie lotnicze często wdrażają procedury zmierzające do redukcji ryzyk związanych z operacjami w tych portach lotniczych.

Załoga kierowana na tego typu lotniska to zwykle najbardziej doświadczeni piloci danej firmy, a dopuszczenie do lotu odbywa się dopiero po uzyskaniu specjalnego certyfikatu dla lotnisk klasy „C”.

Do lotnisk tej kategorii zaliczamy te z mniejszych wysp jak Samos (o którym pewien pilot na internetowym forum dla pracowników linii lotniczych napisał: Samos jest zabójcze i powinno zostać zbombardowane), Skiathos (europejskie St. Marteen), Kalymnos oraz Santorini (oba położone na wysokich klifach z wąskimi drogami startowymi). Do kategorii „B” zaliczają się natomiast te najczęściej uczęszczane przez polskich turystów: Korfu (szczególnie niebezpieczne przy kiepskiej pogodzie i w nocy), Heraklion, Rodos oraz Kos.

Lotniska te, w odróżnieniu od większości dużych lotnisk europejskich wymagają manualnego podejścia zamiast korzystania z autopilota, nie mają systemów ILS (wyjątkiem jest Rodos) i położone są w otoczeniu gór.

Na szczęście w sezonie turystycznym warunki pogodowe są najczęściej dobre, co pozwala na bezpieczne przeprowadzenie operacji lotniczych. Ostatnia wielka katastrofa wydarzyła się w Grecji w 2005 roku i nie była spowodowana błędem ludzkim, a wadliwością samolotu.

Zdarzają się natomiast takie sytuacje…

 

Mam nadzieję, że nie napędziłem nikomu stracha 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *